środa, 15 grudnia 2010

Ożywianie martwego istnienia...

   Niekiedy człowiek czuje w sobie pustkę, świat wokół jest szary, ponury, bezwyrazowy... Co można zrobić, gdy ludzie zawodzą, pogoda przytłacza,  masa obowiązków wyczerpuje z sił? Odpowiedź brzmi ożywiać!!! Nadawać barw temu, co wokół.
   Tak więc: możemy powiesić coś w wesołej tonacji kolorów w swoim pokoju, zawiązać nietypową kokardkę na zasłonie, włożyć pluszowemu misiowi, który stoi na naszej półce kwiatek w łapki ;) Prawdopodobnie zagalopowałam się już trochę za daleko z tymi pomysłami, ale mam na myśli fakt, że gdy odwrócimy konwencje, nawet uciekając się do niedorzeczności, rozweselamy swoją małą, zwykła rzeczywistość... Prawdopodobnie, każdy z Was kiedyś zmieniała coś wokół siebie, aranżował coś innowacyjnego w swojej własnej przestrzeni. Nie wierzę, że nigdy nie zdarzyło się przesunąć np. biurka z lewej ściany na prawą, tylko po to, by zmieniło się to, co wokół...
   A abstrahując od tego chcę podać przykład tworzenia. Gdy dodajemy barw obrazkom, albo patrzymy na wielobarwne obrazy doświadczamy ich pozytywnej energii, nabieramy sił. Mi osobiście wiele satysfakcji dostarcza pastel sucha.

2 komentarze:

  1. No cóż, jest w zmianach coś takiego, co rozwesela, to prawda. Chociaż odkąd moja siostra zrobiła u nas w pokoju przemeblowanie, zdecydowanie gorzej sypiam... Ale może to kwestia pogody ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że to kwestia zbliżającej się sesji ;P Nie tylko Ty ostatnio masz problemy z zaśnięciem, a przyznam , że nic nie przestawiałam ostatnio w pokoju...

    OdpowiedzUsuń